Marki, ul. Fabryczna 2, tel. (22) 781 14 06

Teresa Panasiuk - WARSZAWA

Teresa Panasiuk urodziła się w Warszawie. Studia podjęła w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku pod kierunkiem Krystyny Łady - Studnickiej, a od 1960 roku na wydziale malarstwa Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni Artura Nacht-Samborskiego, gdzie w 1964 roku otrzymała dyplom. Zaraz po studiach rozpoczęła pracę dydaktyczną w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie jako asystentka Jana Wodyńskiego na Wydziale Malarstwa (do 1968 roku). Uprawia malarstwo (olej, gwasz, pastel) oraz rysunek. Jej wystawy indywidualne odbyły się w m. in. w Galerii Sztuki Współczesnej w Warszawie, Galerii BWA w Płocku, Galerii Zapiecek w Warszawie, Państwowej Galerii Sztuki w Łodzi, Galerii Krytyków "Pokaz" w Warszawie, Galerii "Kodegarda" w Warszawie, Muzeum A. J. Iwaszkiewiczów w Stawisku, Muzeum - Zamek w Janowcu, Galerii "Ostrołęka", Galerii "C" w Ciechanowie. Brała także udział w wielu wystawach zbiorowych zarówno w kraju jak i za granicą (m. in. Casablanka, Frankfurt, Helsinki, Hamburg, Rabat, Sztokholm, Bispegarden). W 2005 roku w Galerii Mareckiego Ośrodka Kultury eksponowane były obrazy olejne artystki, na tegorocznej wystawie można będzie oglądać jej najnowsze obrazy olejne oraz prace wykonane w różnych technikach na papierze, powstałe w latach1964 - 2009.

Teresa Panasiuk jest uczennicą wybitnego polskiego kolorysty Artura Nachta-Samborskiego. Mimo ewolucji jej malarstwa w kierunku syntezy i skrótu, najważniejszy dla niej pozostaje kolor. W jej pejzażach nie ma konkretnych przedmiotów, jednak czuje się inspiracje naturą.

Jak mówi, nie nadaje tytułów swoim pracom, gdyż jej obrazy to listy, które pisze, dlatego też tytułami są cyfry wyrażające najczęściej datę powstania. Nigdy nie maluje w plenerze, choć listy są głównie opowieścią o pejzażu. Świat wnikliwie kontempluje, a potem przetwarza go w swojej pracowni i widzi oczyma duszy. Podkreśla: - inspiracje wydobywam z natury, która, jest dla mniej czymś magicznym, niedoścignionym.

Galeria zdjęć

Wybrane wystawy indywidualne:
1967 - Dom Kultury Kołobrzeg
1970, 1977, 1979 - Galeria Sztuki Współczesnej. Warszawa
1977 - Galeria BWA, Rzeszów
1977 - Galleria "St. Agnes, Roskilde", Dania
1981 - Galeria "ES" Elżbiety Szymanowskiej, Paryż
1983 - Galerie "Ouincambusse". Paryż
1986 - Galeria "Magasin Provencal", Berlin
1987 - Buchen, RFN
1988 - 2000 - Galeria "Zapiecek", Warszawa
1993 - Państwowa Galeria Sztuki, Łódź,
1993 - Galeria BWA, Płock
1994 - Galeria Krytyków "Pokaz", Warszawa
1997 - Galeria Mareckiego Ośrodka Kultury, Marki
1997 - Galeria "Angelin", Lund, Szwecja
1997 - Galerla ZPAP, Toruń
2000 - Galeria "Zapiecek" Warszawa
2004 - Galeria "Kordegarda", Warszawa
2005 - Muzeum A. J. Iwaszkiewiczów - Stawisko
2006 - Muzeum - Zamek w Janowcu
2009 - Galeria Ostrołęka
2009 - Galeria "C", Ciechanów
2009 - Galeria Mareckiego Ośrodka Kultury, Marki

Wybrane wystawy zbiorowe:
1965 - pokazy sztuki polskiej za granicą;
1965 - XX Ogólnopolska Jubileuszowa Wystawa Plastyki, BWA Radom;
1966 - I Festiwal Sztuk Pięknych, Dom Artysty Plastyka, Warszawa;
1966,1970, 1974 - II, III, IV Festiwal Sztuk Pięknych, Zachęta, Warszawa;
1968 - II Triennale Rysunku, Muzeum Miasta Wrocławia, Wrocław;
1970,1974 - V, VII Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego, BWA Szczecin;
1974 - "Pejzaż źródłem inspiracji", Galeria MDM, Warszawa;
1979 - "Współczesne malarstwo polskie", Rabat, Casablanka, Maroko;
1980 - "Współczesne malarstwo polskie", Helsinki, Hameenlinna, Finlandia;
1984, 1985 - "Tendencje i postawy", Berlin, Hamburg, Frankfurt, Marburg, Düren;
1989 - Wystawa malarstwa i rzeźby, Atelier Mensch, Hamburg;
1990, 1997 - Wystawa Sztuki Polskiej, Galeria Kram Art-On Halmstad, Szwecja;
1998 - "W duecie z rzeźbą", Bispegarden, Dania;
2001 - Biennale Małych Form Malarskich, BWA Toruń;
2002 - Fragment kolekcji, Zachęta;
2003 - "Cztery elementy - Ziemia;
2003 - Galeria DAP;
2005 - Festiwal Sztuk Pięknych, Dom Artysty Plastyka, Warszawa;
2008 - "Przeszłość i Teraźniejszość", Galeria "Zapiecek", Warszawa

Romana Rupiewicz o Teresie Panasiuk
Pierwsze ujrzenie świata
Teresa Panasiuk - opowieść o artystce

Prezentowane przez Teresę Panasiuk gwasze i obrazy olejne pokazują nie tylko ogromną dojrzałość twórczą, ale również wielką indywidualność. Są nowym obliczem pokolenia wychowanego przez kapistów.
Artystka urodziła się 1938 roku w Warszawie. Dom rodzinny malarki wypełniał artystyczny klimat, który stwarzali rodzice, a także liczni przyjaciele rodziny, wśród których nie brakowało wybitnych malarzy i muzyków. Panasiuk już od wczesnych lat interesowała się sztuką, szczególnym uczuciem darząc twórczość Dalekiego Wschodu, a także rodzimych artystów takich jak Olga Boznańska, Witold Wojtkiewicz czy Władysław Podkowiński. Studia podjęła początkowo w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku pod kierunkiem Krystyny Łady-Studnickiej, a od 1960 roku na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni Artura Nachta-Samborskiego, gdzie w 1964 roku otrzymała dyplom. Zaraz po studiach rozpoczęła pracę dydaktyczną w Warszawie jako asystentka Jana Wodyńskiego na Wydziale Malarstwa.
W początkowym okresie jej twórczość była zdecydowanie bliższa naturze, a obrazy ukazywały konkretną rzeczywistość. Poszukiwania charakterystycznej syntezy w ulubionym przez nią pejzażu rozpoczęły się w połowie lat 70-tych. Zabiegając o znalezienie właściwej dla siebie przestrzeni i światła, Panasiuk dążyła do coraz większego skrótu. Badając wielokrotnie ten sam temat oraz poszukując świeżych rozwiązań w tym co tradycyjne, malarka stopniowo odnalazła swoje własne widzenie natury. Istotną inspirację w kształtowaniu jej osobowości artystycznej stanowiły podróże. Jak twierdzi Panasiuk, każdy artysta powinien po pierwsze oglądać twórczość mistrzów, a dopiero potem patrzeć na swoje obrazy. Jest to jeden z najważniejszych etapów życia twórczego, o który malarka zawsze dbała. Z sentymentem wspomina ona swoją pierwszą podróż po Francji i Italii w 1959 roku: To było pierwsze ujrzenie świata, najwspanialsza podróż z bułką w kieszeni. Paryż był zaczarowanym światem, niedostępną tajemnicą. Artystka najbardziej polubiła papier, jako podłoże dla swoich pejzaży: Gwasz nie jest szkicem do obrazu, wręcz odwrotnie, inspiracją do gwaszu jest olej - mówi o swoich pracach.
W latach 1972-1980 Teresa Panasiuk pracowała jako kierownik Galerii Sztuki Współczesnej w Staromiejskim Domu Kultury organizując m.in. Majowe Salony Młodych.
Było jeszcze wiele ważnych Jej wystaw, indywidualnych i zbiorowych, w Polsce i Europie. To co tam pokazywałam stało się długim wstępem do tego, co odkrywam teraz w sztuce - wspomina. Jednak najbardziej liczącym się dla artystki wydarzeniem było nawiązanie w 1977 roku trwającej do dziś współpracy z Galerią Zapiecek w Warszawie. Tam też w 2000 roku odbyła się wystawa gwaszy i rysunków z lat 1964 - 2000 przekrojowo ukazująca wszystkie etapy entuzjastycznego odkrywania koloru w malarstwie.

Wschód i zachód w pejzażu
W twórczości Panasiuk, szczególnie obecne są inspiracje sztuką japońską. Widać je najwyraźniej w nieprezentowanym szerszej publiczności cyklu prac kreślonych tuszem na różnych rodzajach bibuły japońskiej. Fascynacja Japonią wyraźna jest także w jej niektórych pejzażach. Przykładem może być gwasz pokazany na ostatniej wystawie w warszawskiej Kordegardzie w 2004 roku (zatytułowany: 1.09.2000, gwasz na papierze). Na tle zsyntetyzowanego krajobrazu, ekspresyjnym i śmiałym ruchem pędzla artystka kreśli znaki kojarzące się z japońskimi ideogramami. Niektóre formy podkreślają silny kontrast z pejzażem, inne wtapiając się weń, stają się jego integralną częścią.
Teresa Panasiuk pokazała także w Kordegardzie między innymi pejzaż olejny Tryptyk, namalowany z prostotą i pokorą, bez zbędnych udziwnień, co jednak daje niezwykły efekt. W niemal mistyczny sposób pokazuje, że centrum obrazu jest przepełnione życiem. Artystka podzieliła płótno na trzy równej szerokości pasy leżące na sobie. Dwa skrajne ukazują zimno i ciemność, środkowy zaś jasność. Granice pomiędzy nimi są enigmatyczne, przenikają się. Równowagą dla tego spokoju jest nerwowo wykreślona na pasie światła ciemna linia horyzontu. Po bokach idealnie prosta i ostra, tnąca niby żyletką lśniącą łunę, a na środku opanowana przez światłość, stapiając się z nią w organiczną całość. Tym centrum jest życie, które stopniowo promieniuje na wszystko inne.
Ekspozycja w Kordegardzie, prezentująca także kilka starszych prac olejnych i gwasze z ostatnich lat twórczości, była pokazaniem dojrzałej syntezy stanowiącej indywidualne przetworzenie dziedzictwa kapistów. W sztuce Panasiuk najważniejszy jest kolor i skojarzenia. Nie musi ona malować w plenerach, choć jej malarstwo to głównie pejzaże. Zapisuje doświadczenia w zetknięciu z naturą w pamięci, aby potem w uproszczony sposób wylać to na płótno lub papier. Płaszczyzny w jej gwaszach są świeże, niemal oddychają. Kolor wybrzmiewa czystością. Pokazane prace, malowane po prostu pędzlem na papierze, są kartami z pamiętnika, wspomnieniami. Artystka, często tytułując dzieła tylko datą ich powstania, może wprowadzić odbiorcę w świat natury, która dla niej zdaje się być czymś więcej niż pejzażem. Jest obnażeniem się z ciała i ukazaniem głębi duszy, najbardziej tajemniczych jej zakamarków.

Fioletowe deszcze
Każda wystawa Teresy Panasiuk przypomina o nieumierającej potędze koloru, czystego i estetycznego. Ściany galerii wręcz toną we wszystkich odcieniach czerwieni i różu. W wielu miejscach wyłaniają się z pejzaży orientalizujące, ekspresyjne formy. Mocnymi akcentami do mniejszych, licznych gwaszy są ogromne obrazy olejne, w których Panasiuk pokazuje inny sposób przedstawienia barwy - mniej ulotny, za to jeszcze bardziej nasycony. Każda ekspozycja doskonale komponuje się w jedną magiczną opowieść o kolorze. Pejzaże układają się w przenikające się formy, czasem cięte mocnymi liniami, czasem zaś żyjące jedne w drugich, nakładające się na siebie. Brakuje tam jakiejkolwiek materialności, nie ma ani ludzi ani drzew, ani krów w zagrodach, a jednak oglądając pejzaże czuje się, że to wszystko tam jest obecne, tuż za zasłoną tęczowych tonacji.
Teresa Panasiuk pomimo ciągłego podejmowania tematu „pejzaż", będącego raczej abstrakcją kojarzącą się z przestrzenią żółtych łąk i fioletowych deszczów, znowu zaskoczyła nowymi rozwiązaniami wynikającymi z radości tworzenia, szukania i odkrywania własnej osobowości. Dla artystki temat jest tylko pretekstem, tak naprawdę zawsze chodzi o przeżywanie koloru.

Romana Rupiewicz

 

Maria Teresa Krawczyk o Teresie Panasiuk
Wstęp do katalogu wystawy malarstwa Teresy Panasiuk w Galerii Mareckiego Ośrodka Kultury,
11 października - 26 listopada 2009.

Kolor, światło i kontrolowane intelektem emocje decydują o wartości i sile oddziaływania prac Teresy Panasiuk. Jej dojrzała, piękna (nie waham się użyć niechętnie obecnie uwzględnianego kryterium oceny!) twórczość przywraca wiarę w trwałość podstawowych wartości malarstwa.
Otwarta, życzliwa dla ludzi, jako artystka prezentuje typ samotnika. Nigdy nie należała do żadnej grupy twórczej. Obserwuje z krytyczną uwagą tendencje i aktualne "mody" nie znajdując w nich alternatywy dla własnych poszukiwań. Interesuje się historią i teraźniejszością malarstwa. Kalejdoskop ulubionych autorów jest długi i bardzo zróżnicowany. Uznanie i podziw nie skutkuje zapożyczeniami. Nawet niekwestionowane podobieństwo jej gwaszy do obrazów Marka Rothko nie wynika z "zapatrzenia", ponieważ zaczęła realizować swoje papiery zanim za pośrednictwem albumu poznała prace amerykańskiego malarza. Zbieżność rozwiązań świadczy jedynie o pokrewnej wrażliwości i paralelnym kierunku poszukiwań.
Malarstwo jest dla Teresy Panasiuk sposobem na życie. Przyznaje, że malowanie stało się dla niej nałogiem. Traktuje je jako pracę badawczą, swoiste laboratorium. W obrazie sumuje wiedzę, emocje, przeżycia duchowe i wzrokowe. Rozwój jej twórczości zmierzającej od realizmu w kierunku sztuki abstrakcyjnej, ale wciąż nasyconej treścią, można prześledzić na przykładzie pejzażu będącego leitmotivem jej obrazów olejnych oraz prac na papierze. Początkowo były to nastrojowe kompozycje oparte o studium natury, odznaczające się harmonią zestawień barwnych zdominowanych obecnością chłodnych tonacji zieleni i błękitów.
Udział w plenerach dostarczał okazji do zanurzenia się w krajobraz, do smakowania bogactwa barw i form występujących w naturze, śledzenia metamorfoz, jakim podlegają w rytmie zmieniających się pór roku i za sprawą zjawisk atmosferycznych. Śmiałym, pospiesznym gestem pędzla notowała wrażenia, koncentrując się na fragmentach pejzażu intrygujących plastycznie. Z czasem w zaciszu pracowni, już bez notatek, jedynie w oparciu o wspomnienia doznań wizualnych i towarzyszących im emocji - zaczęła kreować własną, plastyczną wizję krajobrazu. Na przełomie lat 60tych i 70tych namalowała szereg "fantazji na temat pejzażu"(określenia autorki) zrodzonych z marzeń o pięknych wakacjach. Początkowo bogatej palecie barw i zróżnicowanej fakturze towarzyszyła dynamiczna kompozycja. Potem ekspresja uległa wyciszeniu. Kolor zawładnął płaszczyzną obrazu. Na wzór pasiaka narastał smugami ku górze, lub łagodnie wypełniał cały jej kadr. Wędrująca linia horyzontu wytyczała kres krajobrazu. Ok. 1970 roku w pracach dominowały kompozycje z trzema strefami: wody, ziemi i nieba. Wkrótce ten trójpodział zaniknął. Obrazy zyskiwały wymiar nieogarnionych przestrzeni wypełnionych barwą. Światło. "Naturalne" ma uwiarygodnić - przechowywaną w pamięci i przeniesioną w rzeczywistość sztuki - wizję pejzażu. Wykreowane rządzi się autonomicznymi prawami. Koncentruje uwagę na wybranym fragmencie kompozycji, ślizga się po powierzchni, lub sączy się tajemniczo gdzieś z głębi. Tworzy nastrój, buduje dramaturgię opowieści. W alchemicznej symbiozie z kolorem wyczarowuje spektakl pastelowych świtów i czerwonych, w oranżu skąpanych zachodów słońca. Ożywia księżycowym blaskiem nieruchomą taflę wody.
Teresa Panasiuk posiada kapitalne wyczucie koloru. Można powiedzieć, że dysponuje w tym zakresie słuchem absolutnym. Farby kładzione cienkimi warstwami prześwitują, wywołując efekt migotania, iskrzenia. Zmiana oświetlenia sprawia, że fiolety i zielenie opalizują barwą niebieską, a matowa czerń nabiera lustrzanego połysku.
Szczerze podziwiam kunszt, z jakim posługuje się gamą pysznych zieleni. Wykorzystuje gradację tonów i półtonów - od delikatnych, po przez głębokie, nasycone, aż do chłodnych, niemal dysonansowych brzmień, aby przy ich pomocy w języku lirycznej abstrakcji opisać bujność i zmienność przyrody.
Zdradza, że kusi ją pomysł namalowania cyklu obrazów zainspirowanych czteroma porami roku. Ale i w dotychczasowym dorobku autorki znajdziemy prace, z których emanuje atmosfera wiosennego poranku, nostalgia jesiennych mgieł i deszczy, gorący oddech letniego dnia i dźwięcząca cisza śniegów zabarwionych na różowo gasnącymi promieniami słońca.
W latach dziewięćdziesiątych pojawiały się nowe, dynamizujące kompozycję elementy. Znaki roślino podobne. Odrealnione tajemnicze smugi bieli lub czerni, oraz kształty niemal geometryczne. Linie i pasy o różnej szerokości wkraczają w kadr pojedynczo, lub w rytmicznych układach. Krzyżują się, wyznaczają pionową oś kompozycji. Tworzą wewnętrzne ramy-okna. Klingą bieli tną płaszczyznę. Wynurzają się spoza krawędzi płótna, wychodzą sobie naprzeciw. W postaci wstęgi "opasują" obraz, migotliwą spiralą jawią się w prześwicie błękitu.
Podbój kosmosu musiał podziałać na wyobraźnię artystki zafascynowanej przestrzenią. W latach 60 tych zrealizowała ośmioczęściową " Kosmogonię". Do tematu powróciła w pracach najnowszych. Obcy, niepokojący a zarazem budzący tęsknotę krajobraz dalekich galaktyk. W bezdennej pustce unoszą się w stanie nieważkości lekkie formy. W głębokim mroku przestworzy zapalają się tajemnicze rozbłyski. I tak oto nieznająca granic fantazja artystki sięgnęła gwiazd.
Przystępując do pracy nad obrazem olejnym nie korzysta z notatek, ani ze wstępnych szkiców. Cały proces twórczy rozgrywa się na płótnie. Stąd kompozycje na papierze należy traktować, jako autonomiczną, niezwykle ważną dziedzinę jej twórczej aktywności. Na obecnej, drugiej indywidualnej wystawie Teresy Panasiuk w gościnnej Galerii Mareckiego Ośrodka Kultury, zobaczymy reprezentatywny wybór jej papierów z lat 1957-2009. We wczesnych pracach posługiwała się głównie plakatówkami i tuszem. Cienkie, naklejone na karton bibułki marszczyły się tworząc naturalną fakturę. W niewielkich, kameralnych pracach ujawnił się niezwykły temperament artystki, pomysłowość i bogactwo rozstrzygnięć formalnych. Obok kompozycji kipiących kolorem spotkamy rozwiązania niemal monochromatyczne. Farba kładziona rozlewiście lub podporządkowana strukturom. Wyrazisty, pełen ekspresji rysunek. Umiejętne wykorzystanie zastanej barwy podłoża.
A teraz gwasze. Malowane "na spad", wciągające do gry naturalny, nierówny obrys czerpanego papieru, jego fakturę. Odznaczają się wyrafinowaną paletą barw, szlachetną matowością, tkaninową puszystością powierzchni. Ich piękno nie wymaga grożących grafomaństwem komentarzy, a jedynie wrażliwego odbiorcy.
W 1974 roku powstał cykl liczący ponad 20 rysunków tuszem, który miał w założeniu tworzyć całość przygotowaną do zrolowania. Ów "Niewysłany list do Michijo Yamamoto" zapoczątkował całą serię "Listów" wysyłanych w kopertach do przyjaciół.
Na wystawie spotkamy niedawno ukończony obraz pt. "List do M ". Malowany czułym dotykiem pędzla, utrzymany w szaro-srebrzystej tonacji. Jest to praca niezwykła, bowiem w ramach jednej kompozycji nastąpiło symboliczne zjednoczenie malarstwa olejnego i gwaszy. Pojawiły się też tematy przedstawione w sposób dla nich charakterystyczny. Mamy więc kartkę papieru czerpanego, położoną lekko, niemal odstającą od tła, a na niej - na poły zatopione w mglistym krajobrazie - znaki nieznanego (może nawet pozaziemskiego?) alfabetu.

Przyjmijmy, że ten list Teresa Panasiuk kieruje do nas. Spróbujmy go odczytać. Wszak został napisany w uniwersalnym języku sztuki.


Maria Teresa Krawczyk