Marki, ul. Fabryczna 2, tel. (22) 781 14 06

Grzegorz Malinowski - MARKI

Grzegorz Malinowski - urodzony w 1963 w Warszawie. Technik mechanik. Fotografią z wielkim zamiłowaniem zajmuje się nieprofesjonalnie od kilku lat. Na wystawie "W oku ciszy" prezentuje 22 zdjęcia. Tematyka prac to głównie nastrojowe zachody słońca nad morzem, konie, kwieciste łąki, leśne dukty w różnych porach roku. Wszystkie fotografie zostały wykonane w kraju, a wiele z nich w najbliższym otoczeniu Marek. Jego prace można było oglądać w naszej Galerii na wystawie Prezentacje Plastyki Mareckiej 2003. Mieszka w Markach.

Od autora: Moje pierwsze doświadczenia fotograficzne miały miejsce w szkole średniej. Mogłem korzystać nie tylko z trochę lepszych aparatów, ale także z ciemni. To była pouczająca zabawa, gdzie wszystko wykonywało się ręcznie. Metoda prób i błędów jest bardzo ciekawa i poznawcza.
Ponownie do fotografii wróciłem w 1998 roku, gdy mogłem pozwolić sobie na kupno aparatu (lustrzanki), wymienne obiektywy oraz inne akcesoria. Zawsze chciałem malować obrazy, a ponieważ nie umiałem, to moje pragnienia zrealizowałem, fotografując otaczający świat, którego bez zatrzymania w obiektywie nie zapamiętamy. Najprzyjemniejsze są chwile, kiedy w czasie wypoczynku czy relaksu biorę torbę ze sprzętem i zaczynam robić zdjęcia. Tak było wielokrotnie na naszych plażach. Po opalaniu, wieczorami, oglądałem zachody słońca i chociaż w rzeczywistości wokół było wielu ludzi, to na moich zdjęciach plaże wydają się puste.
To wspaniałe uczucie, kiedy przyciska się spust migawki i myśli się:
„to będzie ekscytujące". Czasami rzeczywistość jest zaskakująca, bywa, że „pewniaki" są mało interesujące, a zdjęcie zrobione na „wszelki wypadek” ujmuje swoją niezwykłością.
Inspirację można znaleźć wszędzie, wystarczy tylko własne pragnienie zobaczenia czegoś inaczej, może ciekawiej.
Jestem amatorem, nie uczyłem się teorii fotografowania, wszystkie zdjęcia są wynikiem działania spontanicznego i własnych doświadczeń. Na szczęście dzisiejsze aparaty bardzo nam w tym pomagają. Aparaty cyfrowe coraz wyższej jakości mogą dać obraz, jak z dobrego negatywu, ale tej chwili oczekiwania: co też pojawi się na papierze, nic nie zastąpi.
Naprawdę warto spróbować własnych sił.
Chcę podziękować właścicielowi studia fotograficznego „MonaIza" w Markach, Januszowi Rogalskiemu, za wykonanie retuszy negatywów i zapis cyfrowy wysokiej jakości.

Galeria zdjęć

W OKU CISZY

W tytule wystawy znajdujemy definicję tego, co artysta obrał jako kanwę dla swoich fascynacji. Jest w nich chęć podzielenia się z widzem tymi wrażeniami, których doznaje on sam, poszukując z pasją piękna przyrody, harmonii barw i logiki światłocienia oraz niezmierzonego, odwiecznego spokoju i równowagi ducha, która w obecnym świecie staje się pozycją deficytową. Choć sam twórca skromnie odwołuje się do coraz wyższej jakości sprzętu fotograficznego ułatwiającego pracę, nie sposób pominąć faktu, że to zaledwie narzędzie służące do „rejestrowania” i przekazywania własnych wizji ujrzanego w obiektywie aparatu fotograficznego świata. Fascynacja autora realizmem pejzażu, pozwala na poszukiwanie z pasją piękna krajobrazów, tak morskich, jak i równiny mazowieckiej (okolice Marek) z jej niepowtarzalnym urokiem ukwieconych łąk, wypasającymi się na nich końmi, stanowiącymi jedyny „żywy” element w pracach autora. Świadomie unika on bowiem wprowadzania do swojego przekazu człowieka, pozwalając widzowi skupić uwagę na tajemniczym teatrze przyrody, rozgrywającym się nieustannie w polu naszego widzenia. Tak w pełnym słońcu zimowego dnia, jak i nadmorskich zachodach słońca, raz platynowo-srebrzystych, kiedy indziej złoto-miedzianych. Dzięki takim działaniom patrzący na obraz – fotografię, staje się zarówno widzem, jak i uczestnikiem zatrzymanych w kadrze wydarzeń. Raz czuje się on wędrowcem wkraczającym na wiodącą, w głąb zielonych lub ośnieżonych pól ścieżkę, wiodącą w kierunku widniejącego na horyzoncie lasu. Kiedy indziej wtapia się w ciszę rozświetlonej poświatą księżyca powierzchni wody i bezchmurnego nieba. Za moment kroczy w bezmiarze kwiatów łąkowych, tworzących urokliwy dywan (maki). Las w zimowej szacie powtórzony na błękicie nieba grą białych obłoków koi duszę puszystą miękkością, choć podobnie ujęty temat w porze letniej lub jesiennej wywołuje zupełnie odmienne odczucia. Piony drzew lasu kładą się ciemnymi poziomami na rozświetlonej słońcem ścieżce, działając ze stawem kontrastów: pion – poziom, światło – cień. Na tym jednak autor nie poprzestaje. Fotografując świat przyrody z pozoru dla wszystkich otwarty i jednakowy, przez każdego postrzegany jest różnie, a rolą fotografika jest zasugerowanie widzowi swojego punktu widzenia, jak np. w zmierzającym w kierunku abstrakcji powiększeniu cyklamena i podniesieniu go do rangi „krateru wulkanu”, czy „obiektu niezidentyfikowanego”. Siła wyobraźni zmienia skromny kwiatek w niezwykłe tajemnicze zjawisko. Jak różne jest to widzenie od spojrzenia na maki wyeksponowane na jednorodnym, błękitnym tle. Albo kadr z pola rumianków i chabrów. Ważnym i zauważalnym elementem występującym w pracach autora jest ciepły, narracyjny klimat odczuwany w powiewie wiatru, kładącego trawy, czy w rozbryzganej kopytem końskim wodzie. Każdą z eksponowanych na wystawie prac można nazwać obrazem, mimo że zamiast pędzla i farb, „malowano” je aparatem fotograficznym! Wielka wrażliwość artystyczna autora sprawia, że jego przekaz twórczy przemawia do nas, zachwyca, wzrusza, budzi refleksje, pozwala żywić nadzieję na ponowne spotkanie z nowymi dokonaniami Artysty.

Anna Kwiatkowska-Misiurska
Marki 17 maja 2005