Marki, ul. Fabryczna 2, tel. (22) 781 14 06

Aleksandra Spalińska - NADMA

Aleksandra Spalińska, studentka Uniwersytetu Warszawskiego, absolwentka  VIII LO im. Władysława IV w Warszawie, interesuje się literaturą, historią i filozofią. Jest laureatką VI i VII Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego ,,Rytmy nieskończoności”:
- I nagroda (2013)
- wyróżnienie (2011)
oraz IV Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Ireny Golec ,,Czerwona Róża dla Niej”:
- wyróżnienie (2011)

Aleksandra Spalińska pisze wiersze, w których podejmuje tematy egzystencjalne i historiozoficzne, próbuje zmierzyć się ze swoimi wrażeniami, lękami, nadziejami i marzeniami.  W 2013 roku wydała tomik pt.: ,,Modlitwa wampira”, który jest debiutem poetyckim. Tytułowy wampir to samotność, która osacza, wysysa całą radość życia i zabija wszelkie przejawy altruizmu. Przeciwieństwem wampira jest feniks, wciąż na nowo odradzający się symbol nadziei. Pomocna może byś również historia o większych lub mniejszych bohaterach, a nawet jej zapach.

Córka Wandy Spalińskiej.

Galeria zdjęć

 

Nie pytaj

Nie pytaj - dlaczego,
nie pytaj - po co,
nie pytaj - gdzie.
Nie zrozumiesz wszystkiego;
świecą się oczy kotom
a księżyc całusy śle.
Sekretów nie hoduję w doniczce,
nigdzie nie chowam tajemnic,
mam filiżanki porcelanowe, śliczne,
i z krasnoludkami piję herbatę
o piątej po południu,
codziennie.
Nie pytaj - nie zrozumiesz,
każda odpowiedź rodzi nowe pytania,
każde następne pytanie budzi nieufność.
Inna tonacja i skala,
inny utwór.
To nie jest twoje życie!
Czemu ciągle pytasz?
Na oknie właśnie azalia zakwitła
i jest pięknie, choć świata to wcale nie zmienia.
Pytaj siebie i sobie odpowiadaj,
może zrozumiesz, że nie wypada
wchodzić w cudze pragnienia.

 

Oda do Historii

Pani Profesor Sylwii Derdzie

Historio, Historio, kim jesteś:
sekretarką w sztabach polityków,
emerytowaną nauczycielką,
niańką wyobrażeń pokoleń
czy złą czarownicą - złodziejką nadziei?
A może w każdą rolę potrafisz się wcielić?

Historio, w twoim orszaku
patrioci i zdrajcy, bohaterowie i krwawi tyrani,
i niepokorne ofiary.
Nie brak Polaków,
obrońców nie tylko złotej wolności,
żołnierzy za wolność waszą i naszą.

Historio, czy ci nie dosyć
ciemnych sprawek nocy
listopadowych, kryształowych,
świętego Bartłomieja i długich noży,
rewolucyjnych spisków i strzałów w tył głowy.

Historio, na jaki front poślesz
nas, maluczkich niedowiarków,
ile krwi jeszcze utoczysz,
aby rośliny mogły się napić:
czerwone maki i chabry niebieskie,
zagajniki brzozowe i sosnowe laski.

Historio, ty jesteś wielką panią,
która na niebie narodów
może zaświecić Jutrzenkę,
dać ludziom w dłonie po latarence,
aby nie błądzili,
szukając drogowskazów.

Historio, Historio! Ty jesteś, Historio, prorokinią:
,,I have a dream...",
,,Niech zstąpi Duch Twój..."
I zstąpił Duch.
I spełniło się marzenie.
Historio, prorokuj dalej!

Babcia

Ma czarny toczek na głowie
i płaszcz z wyłysiałym kołnierzem;
przychodzi codziennie,
wsparta na lasce doświadczeń,
i siada na starej ławce
pod lipami.

Patrzy na autobusy,
przejeżdżające przez plac Wilsona,
wypatruje Zosi, Marcina, Pawła...
byli młodzi, piękni, utalentowani.
Zosia pisała wiersze,
Paweł chciał zostać astronomem,
Marcin pragnął malować jak Canaletto.

Gdy wybuchło powstanie
wszyscy walczyli,
jakże bezbronni wobec wroga.
Tylko ona ocalała,
by wychować dzieci,
i zapalać znicze na powstańczych grobach...

Przychodzi codziennie,
siada na starej ławce,
rozwiesza wspomnienia między drzewami
i ogląda każde dokładnie.
Wiatr mocno targa myślami,
rwie szarpie* na opatrunki zdarzeń.

Gołębie kołują nad dachami,
szumi Park Żeromskiego.
Babcia czeka.
Ciągle czeka.

 

* Szarpie - nitki skubane z kawałków płótna lnianego lub bawełnianego, używane dawniej jako materiał opatrunkowy.

 

Moja Warszawo!

Masz twarz sanitariuszki,
pochylonej nad rannym powstańcem,
i twarz Gajcego,
deklamującego wiersz o miłości.

Jesteś odważna i bohaterska,
wśród gruzów dźwigasz nadzieję,
na gruzach się odradzasz,
bo duch nie zginął.

Masz twarz księdza Popiełuszki,
modlącego się w czasie mszy za ojczyznę,
i twarz Jacka Kuronia,
mieszającego zupę dla bezdomnych.

Jesteś uparta i niepokorna
pod krzyżami z kwiatów
zapalasz znicze,
światełka do nieba.

Masz tysiące twarzy,
dobrych i mądrych,
cierpliwych i wyrozumiałych
jak wiele jest otwartych okien,
jak wiele jest do spełnienia marzeń.

Jesteś dumna i piękna,
grzeszna i święta,
i choć cię nie ogarniam do końca,
twych ulic nie mogę spamiętać,
to jesteś moja, Warszawo!

 

Ojczyzna

Jesteś mamy uśmiechem
i taty westchnieniem,
pracą, zabawą i marzeniem.
Obrazkiem i wierszem,
żubrem, bocianem i świerszczem,
tęczą po burzy.

Jesteś wszędzie
w słońcu, w deszczu, w zamieci
w szkole, w kościele,
w supermarkecie.
Potykasz się o pogubione słowa,
o rozrzucone śmieci.

Dokąd prowadzisz?
Na drogowskazie siedzi sroka
i skrzeczy, i skrzeczy
nad losem człowieczym.
Nie chcę jej słuchać!

Posłucham warszawskich gołębi.

 

Czekałam na sen

Czekałam na sen
długi, kojący, kolorowy.
Nie mogłam zasnąć.

Nadszedł niespodziewanie
popłynęłam na chmurce do gwiazd
wiatr tulił mnie w ramionach
i całował włosy
czułam się lekko jak anioł.
Chwila szczęścia...
Nagle obudziłam się
bez chmurek, bez gwiazd, bez wiatru.
Sen okazał się drzemką,
znów muszę napić się melisy.
Może następny będzie jeszcze piękniejszy?

Czekam na sen,
czekam na ciebie...

 

Oda do brzozy

Mów, brzozo, mów,
wiatr cię usłyszy
i poniesie twój szum
na krańce lasu:
do sosen i dębów,
między mech.

Mów, brzozo, mów,
ziemia cię usłyszy
i zaniesie twój szum
na jesienne pola,
na kołysankę
kuropatwom i zającom.

Mów, brzozo, mów,
anioł cię usłyszy
i zaniesie twój szum
na dalekie obłoki,
anioł czeka
niewidoczny dla nas.

Szum, brzozo, szum,
twój szum jest ciszą
w gwarze świata,
gdy nikt nikogo nie słyszy
i nikt nie słyszy siebie.
Mów, brzozo, mów.

 

Moje alter ego

Jestem Rachela
mieszkam na Brackiej
z Poetą widzę się co niedziela
chodzimy do kina teatru opery
podróżujemy zaczarowaną dorożką
wakacje spędzamy na wsi u Tetmajerów

Odwiedzamy przyjaciół w Danii
każdorazowa śmierć Ofelii
bardzo mnie smuci choć
wiem że im częściej umiera
tym dłużej będzie żyć
Poeta nieustannie uspokaja Hamleta
Fortynbras
i tak wypowie swój tren

Gdy jesteśmy w Rosji
wróżę przyszłość Maszy
przecież Konstantin nie zabił
jej lecz mewę
mewę która tylko myślała o jeziorze
dziwne że nie zauważył trupa
przecież byłaś w żałobie
Maszo
jeszcze spotkasz Konstantina
Vladimir i Estragon
w końcu doczekają się
Godota
jeszcze nie było końca świata
Czasoprzestrzeni

Czasami
sama występuję
w szarej sukni
rudej peruce
zawsze improwizuję
zawsze młoda choć dusza stuletnia
co noc tańczę z chochołami
co noc słyszę głos Wernyhory
i czekam czekam ciągle czekam
aż ktoś odnajdzie złoty róg

a tu wciąż cichosza –

Z tomiku ,,Modlitwa wampira”, Warszawa 2013.